2 min to read
Wojna Makowa
- Tytuł
- Wojna Makowa
- Autor
- R. F. Kuang
- Data premiery
- 01/05/2018
- Liczba stron
- 530
- Wydawnictwo
- HarperVoyager
“Wojna Makowa” autorstwa R. F. Kuang to powieść fantasy oparta na wydarzeniach z historii Chin. Rin jest sierotą wojenną wychowaną przez rodzinę przemytników w biednej, rolniczej prowincji Koguta. Aby uciec od zaaranżowanego małżeństwa Rin postanawia spróbować swych sił na egzaminie Keju, który pozwala tym, którzy uzyskają odpowiednio wysoki rezultat, na dołączanie do wojskowych Akademii Imperium. Dzięki poświęcaniu i nadludzkiemu samozaparciu dziewczyna zyskuje szansę, która odmieni jej życie na zawsze.
“Wojna Makowa” to bardzo złożona historia. Zaczyna się dobrze znanym motywem biednej dziewczyny, która uczęszcza do elitarnej akademii, gdzie musi stawić czoła uprzedzeniom i raz po raz udowadniać swoją wartość. Nie ma tu specjalnie nic oryginalnego, oprócz świata, który jest inspirowany kulturą chińską. Studenci uczą się więc podszytej mistycyzmem walki wręcz, strategii i wszystkiego, co ma uczynić z nich skutecznych żołnierzy. Pojawiają się tu też pierwsze wzmianki o szamanach, jednak w większości traktowani są oni jako legendy. Mamy tu kilka ciekawych postaci, jak Jiang, Mistrz Wiedzy i Kitaj, przyjaciel Rin, którego bardzo polubiłam.
Jednak po niezbyt zaskakującej pierwszej części książki dziejącej się w Akademii, opowieść zmienia się diametralnie. Wraz z nieuchronnie nadciągającym konfliktem zbrojnym, Rin zdaje sobie sprawę, że żadne rygorystyczne szkolenia nie były w stanie przygotować jej na brutalną rzeczywistość wojny. Autorka opisuje oblężenia i okupacje w bardzo drastycznych szczegółach, pokazując jak bardzo nieludzcy potrafią być żołnierze. Mój miłujący pokój mózg kilka razy się buntował, kiedy miałam wrażenie, że być może autorka trochę zbyt koloryzuje, malując Federację jako nieludzkie bestie. Jednak jak sobie przypomniałam pewne konkretne fakty historyczne, to szybko stłumiłam te obiekcje. Jak już skończyłam „Wojnę Makową” to poczytałam sobie trochę o wojnie chińsko-japońskiej i znalazłam z jakich wydarzeń autorka czerpała inspirację. Okazuje się, że rzeczywistość była jeszcze bardziej przerażająca niż fikcja.
Rin nie należy do najsympatyczniejszych bohaterów. Co prawda jest zdeterminowana i ma bardzo silną wolę przetrawia oraz ambicje, ale jest również bardzo impulsywna i w gorącej wodzie kąpana, przez co często pakuje się w kłopoty. Pomimo nauk swojego Mistrza, wciąż szuka sposobu, by wykorzystać swoją więź z bogami jako broń, by uczynić się potężniejszą i wymierzyć zemstę swoim wrogom. Nie bardzo też podobała mi się kreacja Nezhy i tego jak jego postawa zmieniała się wraz z postępem historii. Niby wiadomo co spowodowało przemianę, ale wciąż było to dość mało wiarygodne i niespecjalnie uargumentowane.
Bardzo za to podobała mi się ekipa specjalnego regimentu Cike, pod wodzą Altana. To taka typowa grupa wyrzutków, z którymi nikt właściwie nie wie co zrobić, ale przez wzgląd na ich specjalne zdolności trzeba ich do czegoś wykorzystać. Z zainteresowaniem czytałam o ich dziwacznych zdolnościach i jak to każdy z nich zdawał się być na skraju szaleństwa.
Zakończenie zostawia nas na rozstajach. Rin będzie musiała prędzej czy później zmierzyć się z konsekwencjami swoich wyborów i podjąć decyzję co zrobić odnośnie nowo odkrytych spisków. Ja od razu po skończeniu „Wojny Makowej” zamówiłam kolejną część, bo jest to opowieść, którą z pewnością będę chciała dokończyć.
****